niedziela, 19 maja 2013

ROZDZIAŁ 6


Po sytuacji, która miała miejsce w ogrodzie Dana wróciliśmy do środka i bawiliśmy się z resztą gości. Mimo że było bardzo dużo osób, ja widziałam tylko Justina. Nikt poza nim nie istniał dla mnie tego wieczoru. Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak bardzo się do niego przywiązałam. A teraz on chciał się mną zaopiekować, chciał być przy mnie gdy będę go potrzebowała. Kiedy siedzieliśmy i rozmawialiśmy z innymi jego dłoń wciąż spoczywała na moim boku, przez co czułam się naprawdę bezpiecznie.
- Chcesz już wrócić do domu? - zapytał Justin kiedy siedzieliśmy na kanapie.
Impreza dobiegała końca, było coraz mniej ludzi.
- Możemy się zbierać. - odpowiedziałam wstając.
Justin wstał za mną i zamknął moją dłoń w swojej. Przez jego gest w moim brzuchu zatańczyły motylki.
- Hohoho, co my tu mamy.. - usłyszeliśmy głos Johna za nami. Zaśmialiśmy się i odwróciliśmy ku niemu. - Zakochana para? - zaśmiał się.
- Najwidoczniej. - odpowiedział Justin sciskając mocniej moją dłoń.W tym momencie rozwiała się cała moja niepewność. Wiedziałam, że to co wydarzył się wcześniej w ogrodzie było początkiem naszej wspólnej drogi.
- Wiedziałem, że tak będzie. Ciągle o tobie gada! - uśmiechnął się do mnie John, a moje policzki zapłonęły.
- Stul dziób. - rzucił Justin i wszyscy się zaśmialiśmy.
- A gdzie Megan?  próbowałam zmienić temat.
- Jest na mnie ciągle wściekła, już nawet sam nie wiem za co. - rzucił chłopak.
- Może po prostu przestań być dupkiem, wtedy nie będzie miała powodów do złości. - powiedział uszczypliwie Justin.
- Najlepiej być takim romantykiem jak ty, co nie Bieber? - zaśmiał się John.
- Meg to by się spodobało. - uśmiechnęłam się.
- Proszę cię! - spojrzał na mnie z rozbawieniem. - Idę się zabawić, trzymajcie się! - puścił do nas oczko i poszedł.
- W końcu! - powiedział Justin przewracając oczami. - Chodźmy już.

Podczas jazdy do mojego domu rozmawialiśmy o minionej imprezie. Stwierdziliśmy oboje, że była ona naprawdę udana i świetnie się razem bawiliśmy. Cieszyłam się, że mogę być z Justinem całkowicie szczera i on chyba też miał tego świadomość bo buzia nie zamykała mu się przez całą drogę. To miłe, że mi ufał.
- Masz jakieś plany na jutro? - zapytał wjeżdżając na mój podjazd.
- Oprócz spotkania z tobą, żadnych. - wyszczerzyłam się w uśmiechu, na co oboje się zaśmialiśmy.
- Takiej właśnie odpowiedzi chciałem. - uśmiechnął się. - O której mogę po ciebie wpaść?
- Zależy co zaplanowałeś. - odpowiedziałam zaciekawiona.
- To niespodzianka, kochanie. - powiedział muskając moje usta. Uśmiechnęłam się jeszcze nie przyzwyczajona do takich gestów.
- Lubię niespodzianki. - uśmiech nie znikał z mojej twarz.
- To się dobrze składa. - spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- To do zobaczenia jutro. - powiedziałam.
- Będę po ciebie około 13, żebyś mogła się wyspać. - zaśmiał się dobrze wiedząc jaki ze mnie śpioch.
- Jasne. - udałam złą, ale zaraz wybuchnęłam śmiechem bo Justin pociągnął mnie w swoją stronę.
- Chodź tu na chwilę. - powiedział usadawiając mnie wygodnie na jego kolanach.
- Czego chcesz, Bieber? - śmiałam się z pozycji w jakiej właśnie siedzieliśmy.
- Hmm.. pożegnania? Może małego całuska? - udał, że się zastanawia. - Tak, właśnie tego chcę.
- Nie ma mowy! - zaśmiałam się zakrywając usta.
- Czyżby? - uśmiechnął się filuternie ściągając moją dłoń z ust.
- Mhm.. - wydusiłam z siebie przygryzając wargę. Justin przysunął swoją twarz do mojej tak, że dzieliły na milimetry. Musnął ustami moją przygryzioną wargę, żeby za chwilę dotknąć jej kciukiem i próbował ją wyswobodzić spod zębów. Chwilę później język chłopaka prosił mnie o pozwolenie na wejście. Po trwającym kilka sekund oporze w końcu odpuściłam i oboje zatraciliśmy się w pocałunku.
- Długo kazałaś mi na to czekać. - zaśmiał się, a w powietrzu było słychać nasze nierówne oddechy.
- Przyzwyczaj się do tego, Bieber! - pokazałam mu język. - Zmykam! -rzuciłam próbując zejść z jego kolan, ale on nie miał zamiaru mnie puścić. Spojrzałam na niego pytająco a ten wyszczerzył się do mnie jak głupi i przywarł na sekundę swoimi ustami do moich.
- Leć, leć.. - uśmiechnął się. - Do jutra, kochanie.
- Pa. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Weszłam do domu wciąż lekko oszołomiona tym co wydarzyło się w samochodzie. To było.. Podobało mi się! Jestem zakochana po uszy!


OCZAMI JUSTINA

Odjeżdżając spod domu Kate wciąż miałem na twarzy uśmiech. Ta dziewczyna dawała mi tyle szczęścia, a teraz pozwoliła bym był dla niej kimś znacznie więcej niż przyjacielem. Jestem prawdziwym szczęściarzem, do tego zakochanym po same uszy.
Wszedłem do domu nadal nie przestając myśleć o Kate. Kiedy się wykąpałem było już dosyć późno, ale postanowiłem do niej napisać sms-a.
"Nie mogę doczekać się jutra. Śpij dobrze skarbie. x" - naprawdę nie mogłem się doczekać aż znów ją zobaczę, przytulę, pocałuję. Zawładnęła całym moim umysłem. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu sygnalizujący nadejście wiadomości. Od niej. "Czas do 13 będzie dla mnie męczarnią. Ciągle myślę o niespodziance.. i o tobie. Dobranoc x." Uśmiechnął się do siebie. Mam nadzieję, że niespodzianka wypali.


OCZAMI KATE

Mimo że poszłam spać późno to wstałam zaskakująco wcześnie. Jak się domyślam, przyczyną było spotkanie z Justinem. Do 13 miałam dużo czasu więc postanowiłam pomóc mamie w porządkach. Uporawszy się z tym dość szybko, wyszłyśmy na taras aby odpocząć.
- Zupełnie zapomniałam zapytać jak tam wczorajsza impreza. - zaczęła mama.
- Fajna. Naprawdę świetnie się bawiliśmy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- To dobrze. Justin to naprawdę miły chłopak, mam rację? spojrzała na mnie.
- Tak jest w porządku. - powiedziała lekko zawstydzona tym pytaniem.
- Cieszę się, że znalazłaś kogoś takiego jak on. Będę wam dopingować. - uśmiechnęła się sciskając moją rękę.
- Dziękuję mamo. Przekażę Justinowi.
- Och myślę, że on zna moje zdanie na ten temat.
- Ach tak..- przypomniałam sobie ich wczorajszą rozmowę. - Masz jakieś plany na dziś? - zapytałam próbując zmienić temat.
- Tak, po 14 wybieram się z Emmą na zakupy. Jeśli chcesz, możesz iść z nami.
- Nie, dzięki. Umówiłam się z Justinem.
- Ooo - uśmiechnęła się. - Mogę wiedzieć gdzie się wybieracie? - zapytała zaciekawiona.
- Sama chciałabym wiedzieć. To niespodzianka. - uśmiechnęłam się do niej.
- Och super! - pisnęła podekscytowana. - To chłopak skarb! - zaśmiała się a ja zrobiłam to samo.
- Idę pod prysznic, nie chcę jak zwykle być spóźniona.- spojrzałam na nią porozumiewawczo.
- Idź, idź. - jej podekscytowanie było coraz większe. - Ale obiecaj, że po powrocie opowiesz mi o niespodziance! - zagroziła mi palcem na co wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Tak jest kapitanie! - zasalutowałam i weszłam do domu.

Nie było jeszcze 12 więc miałam sporo czasu. Nie wiedząc jak powinnam się ubrać, zdecydowałam się na jeansowe rurki i szarą bluzkę. Wykąpana, ubrana i lekko pomalowana spojrzałam na zegarek. Jak to przy niespodziankach bywa, czas strasznie wolno leciał więc postanowiłam iść na dół do mamy.
- Ładnie wyglądasz. - uśmiechnęła się.
- I nie jestem spóźniona. - odpowiedziałam z dumą.
- Która jest właściwie godzina? - zapytała.
- Za 20 minut 13.
- Naprawdę szybko się przygotowałaś! Za to ja jeśli za chwilę się nie ruszę, to narażę się na wściekłość Emmy. - przewróciła oczami. - Bawcie się dobrze. - powiedziała znikając w salonie.
- Dzięki, wy też. - odkrzyknęłam.
Siedząc na tarasie zastanawiałam się jaką niespodziankę szykuje Justin, ale niestety nic nie przychodziło mi do głowy. Nagle zobaczyłam znajomy samochód. Justin. Wstałam, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam przed dom aby go przywitać.
- Hej! - uśmiechnęłam się do niego.
- Hej ślicznotko! - odwzajemnił mój uśmiech i delikatnie cmoknął moje usta. - Gotowa?
- Oczywiście! - odpowiedziałam z pewnością.
- No to chodźmy! - uśmiechnął się. - Niespodzianka czeka.

Podczas podróży zadawałam Justinowi setki pytań, aby móc się domyślić co to za niespodzianka, ale on był nieugięty. Kiedy wyjechaliśmy za granice miasta, moja ciekawość wzrosła jeszcze bardziej.
- Daleko jeszcze? - zapytałam niecierpliwie.
- Jeszcze kawałek, spokojnie skarbie. - zaśmiał się i splótł swoje palce z moimi.
- Łatwo ci mówić. - rzuciłam do niego.
- Kochanie, 15 minut i jesteśmy na miejscu. - nie przestawał chichotać.
- Och, super! - pisnęłam z ekscytacji.
Chwilę później Justin zaparkował na małym zajeździe przy lesie. Zanim wysiadł, delikatnie pocałował mnie w policzek.
- Jesteśmy prawie na miejscu. - uśmiechnął się
- Prawie? - zapytałam zdziwiona.
- Musimy przejść kawałek. - powiedział otwierając moje drzwi. Chwilę później otworzył też tylne i wyjął ze środka koszyk.
Szliśmy za rękę leśną ścieżką aż w końcu naszym oczom ukazała się wolna przestrzeń, a jeszcze dalej widniało piękne jezioro. Z wrażenia zatrzymałam się na chwilę, Justin stanął naprzeciwko mnie i się uśmiechnął.
- Podoba ci się? - zapytał.
- Tu jest pięknie! - spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Cieszę się, że ci się podoba. - znów się uśmiechał.
- Jak odkryłeś to miejsce? - zapytałam nadal nie mogąc oderwać wzroku od pięknych widoków.
- Zawsze przyjeżdżałem tu z dziadkiem na ryby kiedy jeszcze byłem mały.
- Och.. - to jedyne co mogłam z siebie wydusić.
- Chodź, usiądziemy sobie. - pociągnął mnie za rękę.
Rozłożyliśmy koc, który spakował Justin i usiedliśmy na nim.
- Nie mogę uwierzyć, że istnieje tak piękne miejsce. - powiedziałam w końcu, a chłopak się uśmiechnął.
- Chcesz się czegoś napić, albo może jesteś głodna? - zapytał Justin otwierając koszyk.
- Wszystko przygotowałeś? - byłam zaskoczona.
- Chciałem żeby niespodzianka się udała. - uśmiechnął się.
- I tak się stało. - powiedziałam całując go w policzek.
Złapał mnie w talii abym się od niego nie odsunęła. Patrzał na mnie swoimi brązowymi oczami tak intensywnie, że poczułam palące policzki.
- Nie patrz tak na mnie! - szturchnęłam go.
- Jak, skarbie? - zaśmiał się nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Właśnie tak, jak teraz! - również się zaśmiałam.
- Będę, bo jesteś piękna. - pogłaskał mój policzek.
- Przestań, nie jestem! - odpowiedziałam zawstydzona.
- Ile razy mam ci powtarzać, że jesteś? Uwierz w końcu w siebie, okej? - spojrzał na mnie poważnie.
- Justin.. -zaczęłam, ale mi przerwał.
- Okej, kochanie? - powtórzył.
- Yh.. okej. - odpowiedziałam.
- Moja dziewczynka. - uśmiechnął się po czym pocałował delikatnie moje usta.
Odwzajemniłam jego pocałunek, alby chwilę później zatracić się w nim. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, Justin usadowił mnie tak, że siedziałam między jego nogami opierając się plecami o jego klatkę piersiową. Nasza bliskość w ogóle mnie nie krępowała, przeciwnie - byłam rozluźniona jak nigdy dotąd.
- Kochanie? - przerwał ciszę Justin.
- Tak? - odwróciłam się lekko aby móc na niego spojrzeć.
- Opowiedz mi coś o sobie. - powiedział, a jego słowa mnie zaskoczyły.
- Wiesz już o mnie wszystko. - zaśmiałam się.
- Naprawdę? To niemożliwe. - uniósł brwi ku górze.
- Naprawdę - uśmiechnęłam się. - przez ostatnie tygodnie naszej znajomości wyciągnąłeś ze mnie wszystko! Za to o sobie za wiele nie mówisz. - szturchnęłam go lekko.
- Co chcesz wiedzieć? - zaśmiał się udając gotowość na przyjęcie ciosu.
Zadawałam mu przeróżne pytania. Dowiedziałam się, że jego mama chciała mnie poznać, co mnie zaskoczyło, bo nigdy wcześniej o tym nie wspominał. Justin bardzo ją kochał i szanował, co było wyczuwalne w sposobie w jakim o niej mówił. Miał dwójkę młodszego rodzeństwa, opowiadał mi o nich wcześniej i bardzo mu tego zazdrościłam, bo jestem jedynaczką. Oprócz historii jego rodziny, poznałam miłosne przygody. Na szczęście nie było ich zbyt wiele i były dość stare, więc nie miałam powodu do zmartwień.
- Okej, jeszcze jedno pytanie.. - zaczęłam.
- Strzelaj! - zaśmiał się podrzucając orzeszkiem, który chwilę później wylądował w jego buzi.
- Co to był za sen, że nie chciałeś mi go opowiedzieć w samochodzie? Ostatnio.. pamiętasz? - zapytałam.
- Właśnie to. - odpowiedział zagadkowo.
- Właśnie to.. co? -spytałam zdezorientowana.
- Śniło mi się, że zabrałem cię tutaj. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Aż w końcu zapytałem czy będziesz moją dziewczyną. - uśmiechnął się lekko.
- Oto jestem! - uśmiechnęłam się. - Mój romantyk. - oboje się zaśmialiśmy i złączyliśmy nasze usta w jedność.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że jesteś. - szepnął mi Justin do ucha. Odwróciłam się do niego całkiem i mocno przytuliłam.
- I nigdzie się nie wybieram. - odpowiedziałam na jego wyznanie.

_________________________________________________________________________________
Kochani, bardzo Was wszystkich przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale nie miałam czasu a później szwankował mi internet. W ramach przeprosin, rozdział jest dłuższy. ;)
Mam nadzieję, że mimo mojej nieobecności Wy nadal tu jesteście!
Idę pisać kolejny rozdział a Wam życzę miłego czytania! 

mój tt - @onewayyx

niedziela, 5 maja 2013

ROZDZIAŁ 5


Każdy dzień w szkole wygląda tak samo. Justin codziennie po mnie przyjeżdża, odprowadza pod salę w której mam pierwszą lekcję, a później spotykamy się na lunchu. Przez czas spędzony razem bardzo się do siebie zbliżyliśmy, czułam wewnętrzną potrzebę jego towarzystwa.
- Dzień doberek! - uśmiechnął się chłopak kiedy wsiadłam do samochodu. - Jak się spało?
- Zaskakująco dobrze, a ci? - odpowiedziała z uśmiechem.
- Miałem bardzo ciekawy sen. - zaśmiał się ruszając samochodem.
- Jaki? - zapytałam zaciekawiona.
- Kiedyś ci go opowiem, ale jeszcze nie dziś. - uśmiechnął się.
- Serio? Dziękuję za pobudzenie mojej ciekawości. - udałam złą.
- Też jestem ciekaw.. twojej reakcji.
- Więc na co czekasz? Opowiedz mi go! - prawie piszczałam z ciekawości.
- Dobrze - powiedział, a ja poprawiłam się na siedzeniu żeby go lepiej widzieć i słyszeć. - ale nie dziś. - dodał po chwili.
- Yhh, nienawidzę cię! - rzuciłam.
- Nieprawda, lubisz mnie. - zaśmiał się.
- Nie, nienawidzę cię! - zaczęłam się z nim droczyć.
- Hm, okej.. trudno. - odpowiedział zasmuconym głosem.
- Nie nabierzesz mnie na to, Bieber. - zaśmiałam się.
- Nawet nie próbuję. - jego głos przybrał poważny ton.
- No przestań! - szturchnęłam go. Zauważyłam przelotny uśmiech na jego twarzy.
- Mam nadzieję, że mimo swojej nienawiści do mnie, pójdziesz gdzieś dzisiaj ze mną.
- Gdzie? - zapytałam zszokowana jego nagłą zmianą tematu.
- Kumpel z klasy robi dziś imprezę z okazji urodzin. - wyjaśnił.
- Znam go? - próbowałam sobie przypomnieć chłopaków, których Justin mi kiedyś przedstawił.
- Nie, jego akurat nie miałaś okazji poznać. - zaśmiał się.
- Wypada żebym wpraszała się na imprezę kogoś, kogo nie znam?
- Nie wpraszasz się, zostałaś zaproszona.
- Czyżby? - spojrzałam na niego.
- Tak, właśnie cię zaprosiłem - uśmiechnął się. - Z tego co wiem, Nina i Megan też zostaną zaproszone.
- Nie wypada odmówić. - uśmiechnęłam się do niego.
- Cieszę się. - odwzajemnił mój uśmiech.
- Justin? - zwróciłam się do niego kiedy zaparkował pod szkołą i chciał wysiąść.
- Tak? - odwrócił się zdziwiony.
- Chyba jednak trochę cię lubię. - uśmiechnęłam się do niego, a on zrobił to samo.
Wysiadł i szybko obszedł samochód aby otworzyć drzwi z mojej strony.
- Ja chyba też cię trochę lubię. - powiedział kiedy szliśmy w stronę szkoły.

Lekcje mijały mi o dziwo szybko. Jak się okazało, Nina rzeczywiście wybiera się na imprezę kolegi chłopaków, jednak Megan wciąż zła na Johna zastanawia się czy pójść. Jak znam życie, pogodzą się i na imprezie będą ćwierkać jak skowronki.
Podczas przerwy na lunch Justin postanowił przedstawić mnie swojemu koledze, do którego wieczorem pójdziemy. Dowiedziałam się, że ma na imię Dan (:D) i że impreza zacznie się około 20.
- O której mam po ciebie przyjechać? - zapytał Justin kiedy zostaliśmy sami przy stoliku.
- Nie mam nic do roboty po powrocie ze szkoły, więc mogę być gotowa na którą chcesz.
- Okej, to będę po 19. - uśmiechnął się.
- Uprzedzam, w domu będzie moja mama, która nie wiem czy pamiętasz, chciała cię poznać. - zaśmiałam się.
- Świetna okazja! - również się zaśmiał.
Do domu zabrałam się z mamą, która właśnie wracała z pracy.
- Mamo, mogę dziś wieczorem wyjść? - zapytałam kiedy jechałyśmy do domu.
- Gdzie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Justin.. - zaczęłam ale, jak to miała w zwyczaju moja mama, przerwała mi.
- Ten którego miałam poznać? Nie myśl, że o tym zapomniałam. - zaśmiała się.
- Dokładnie ten.. - wywróciłam oczami. - Więc Justina kolega ma dzisiaj urodziny i zaprosił nas na imprezę. Więc, mogę iść?
- Oczywiście, ale nie wróć za późno.
- Jasne.

Moja szafa wyglądała jak po spotkaniu z huraganem kiedy szukałam czegoś odpowiedniego na przyjęcie Dana. W ostateczności wybrałam jeansową koszulę i czarne rurki. Nagle w domu rozniósł się dźwięk dzwonka. Już? Dopiero co zaczęłam się szykować. Była punkt 19, spędziłam przed szafą stanowczo za dużo czasu. Zeszłam szybko po schodach, aby otworzyć drzwi, ale mama mnie wyprzedziła.
- Dobry wieczór. - usłyszałam głos Justina.
- Cześć. Wejdź. Ty pewnie jesteś Justin? - zapytała moja mama.
- Zgadza się. Umówiłem się z Kate, że po nią przyjadę, ale chyba jestem za wcześnie.. - zaśmiał się.
Przerażona wizją wywiadu jaki mogłaby przeprowadzić z chłopakiem moja mama szybko się odezwałam.
- Hej Justin! - zawołałam na co on się uśmiechnął.
- Jesteś gotowa? - wtrąciła moja mama.
- Prawie, potrzebuję jeszcze chwile.. - znów zaczęłam ale mama mnie wyprzedziła.
- Zaopiekuję się Justinem zanim się do końca wyszykujesz. - powiedziała. - Nie bój się nie opowiem mu żadnej z twoich kompromitujących historii. - zaśmiała się.
- Akurat! - spojrzałam na nią, a chwile później na chłopaka stojącego obok niej. - Obiecuję, że to potrwa minutkę! - rzuciłam wskakując po schodach.

OCZAMI JUSTINA

- Nie wierzyłabym w tą jej minutkę. - uśmiechnęła się do mnie mama Kate.
- Mamy dużo czasu. - również się uśmiechnąłem.
- Więc powiedz mi, jak to jest z tobą i Kate? Jesteście parą? Nic od niej nie mogę wyciągnąć. - zaśmiała się, a ja razem z nią.
- Jesteśmy blisko, zależy mi na Kate, ale nie wiem jak to wygląda z jej strony.. - odpowiedziałem lekko zmieszany tą rozmową.
- Na pewno bardzo cię lubi.. - znów się uśmiechnęła. - Cieszę się, że ma takiego kogoś jak ty.. Nie wiem czy ci mówiła, ale jej tata od nas odszedł, bardzo to przeżyła.. miała tylko mnie, żadnego innego wsparcia.. Mam nadzieję, że ja również mogę ci zaufać i być pewna, że moja córka jest z tobą bezpieczna. - skończyła, a do jej oczu napłynęły łzy. Byłem zaskoczony jej szczerości, ale  z drugiej strony wdzięczny za jej zaufanie.
- Nie pozwolę aby stała się jej krzywda, może być pani tego pewna. - powiedziałem cicho.
- Coś nie tak? - usłyszałem głos Kate, która weszła właśnie do salonu.
- Wszystko dobrze Słoneczko. - powiedziała jej matka. - Idźcie i bawcie się dobrze. - spojrzała na mnie porozumiewawczo.
- Oczywiście. Miło było panią poznać, do zobaczenia! - powiedziałem zamykając za nami drzwi.
- Pa mamo. - rzuciła Kate.

- To było... dziwne. - powiedziała zdezorientowana Kate kiedy oboje znaleźliśmy się w samochodzie. - Powiesz mi o czym rozmawiałeś z moją mamą?
- To nic takiego.. Po prostu chciała, żebym zapewnił ci bezpieczeństwo. - uśmiechnąłem się lekko.
- Chyba jednak wolę nie wnikać. - rzuciła dziewczyna.
Zapadła między nami zupełna cisza. Myślałem nad każdym słowem, które wypowiedziała w moim kierunku mama Kate. Nie pozwolę narazić jej na bezpieczeństwo, nigdy.

OCZAMI KATE

Całą drogę do domu Dana spędziliśmy w ciszy. Nie miałam pojęcia o czym Justin rozmawiał z moją mamą, ale chyba nie byłam gotowa żeby się tego dowiedzieć. Sama nie wiem czemu bałam się tej informacji.
- Czeeeść! Wchodźcie! - przywitał nas z uśmiechem chłopak.
- Hej! - przywitałam się z nim uściskiem, a Justin podał mu rękę.
- Rozgościcie się. Inni są w salonie. Tam też jest picie i co tam chcecie. - powiedział kiedy do drzwi zapukali kolejni goście.
- Jasne. - powiedział Justin.
Kiedy weszliśmy do salonu był tam tłum ludzi. Niektórych już znałam, ale z dużą częścią Justin mnie przedstawił. Zauważyłam Ninę stojącą z Dennisem i pomachałam do nich, na co odpowiedzieli tym samym.
Impreza właśnie zaczynała się rozkręcać. Na parkiecie pojawiały się pierwsze osoby zachęcające innych do tańca.
- Chcesz coś do picia? - zapytał Justin.
- Nie, dzięki. - odpowiedziała. - Ale chętnie zatańczę! - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę po czym pociągnęłam na parkiet.
- Wiesz, że nie lubię tańczyć.. - zaczął.
- Najwyższy czas to zmienić! - zaśmiałam się.
- Uparciuch! - zawołał kiedy znaleźliśmy się na środku.
Dziwi mnie, że Justin nie lubi tańczyć skoro wychodzi mu to tak świetnie. Przy nim czułam się jak niedorajda! Taniec pochłonął nas w stu procentach. Nagle tempo zwolniło, kula zgasła i zrobiło się ciemno. Wszyscy znajdujący się na parkiecie albo pouciekali na boki, albo połączyli się w pary.
- Mogę? - Justin wyciągnął rękę w moją stronę.
- Chętnie. - odpowiedziałam.
Chłopak objął mnie w talii, a ja położyłam ręce na jego karku. Zaczęliśmy poruszać się w wolnym rytmie muzyki. Po pewnym czasie poczułam jak Justin mocniej mnie do siebie przytula, tak jakby chciał spełnić prośbę mojej mamy. Podczas tańca z nim czułam się najbezpieczniejszą osobą na świecie. Muzyka przyśpieszyła, a my nie mieliśmy zamiaru siebie puścić.
- Wyjdziemy? - szepnął mi do ucha Justin.
- Okej. - odpowiedziałam.
Nadal obejmując mnie jedną ręką Justin próbował przepchnąć się do drzwi prowadzących do ogrodu.
- Coś nie tak? - zapytałam kiedy usiedliśmy na bujanej ławce.
- Wszystko okej. Chciałem tylko pobyć na osobności. - odpowiedział.
Siedzieliśmy w ciszy, gdy nagle zaczął mówić.
- Kate.. - powiedział wstając.
- Tak? - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Twoja mama powiedziała mi o twoim ojcu.. - przerwał aby wybadać moją reakcję. Widząc, że czekam aż powie coś więcej, kontynuował. - Wiem, że bardzo to przeżyłaś i chcę, żebyś miała pewność, że ja cię nie zostawię.- Zaskoczona jego słowami wstałam żeby móc spojrzeć mu w oczy. - Chcę żebyś czuła się przy mnie bezpieczna i żebyś mi zaufała.
Jego słowa wzruszyły mnie tak bardzo, że po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Nie płacz, proszę, nie płacz! - spanikował. - Pozwól mi tylko się tobą zaopiekować..
- Ja.. - nie wiedziałam co powiedzieć.
- Zaufaj mi. -szepnął Justin.
- Ufam ci. - odpowiedziałam.
Jego usta spoczęły na moich w lekkim pocałunku.Chwilę później znajdowałam się w ramionach całującego mnie Justina.

_________________________________________________________________________________
PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ! 
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ! 
czytajcie dalej ;)) 

mój tt - @onewayyx

piątek, 3 maja 2013

ROZDZIAŁ 4

Do północy męczyłam się z zaśnięciem, w wyniku czego rano ledwo wstałam. Ubrana w czarne rurki, białą bluzkę i conversy czekałam na Ninę.
- Hej! - zawołała idąc w moim kierunku, odpowiedziałam jej uśmiechem. Zanim zdążyłyśmy zacząć rozmowę, przyjechał nasz bus. - Coś jest między tobą a Justinem? - zapytała dziewczyna chwile po tym jak zajęłyśmy miejsca.
- Jest.. bardzo miły, fajny.. lubię go.
- A może ci się podoba? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- A może. - zaśmiałam się. - A jak to jest z tobą i Dennisem? Widziałam, że się do siebie wczoraj zbliżyliście.
- O wilku mowa! - kiwnęła do wsiadającego chłopaka, z którym do busa wsiadł również Justin. Byłam zaskoczona ich obecnością.
- Wiedziałaś, że tu będą? - szepnęłam do przyjaciółki.
- Tak, to znaczy.. Dennis coś wspominał wczoraj.. - uśmiechnęła się. Znałam ten jej uśmieszek, nie mówiła mi wszystkiego!
- Nina?
- Tak? - udała, że wyrwałam ją z zamyślenia.
- Chcesz powiedzieć mi coś jeszcze?
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, kochana. - zaśmiała się.
- Cześć wam! - powiedzieli równo Justin i Dennis siadając naprzeciwko nas.
- Hej! - odpowiedziałyśmy.
Justin patrzał na mnie, a ja na niego. W końcu nie wytrzymałam i ze śmiechem odwróciłam wzrok na co chłopak się zaśmiał. Zbliżał się nasz przystanek więc obie z Niną wstałyśmy. Ku mojemu zdziwieniu chłopacy też wstali.
- A to niespodzianka! - spojrzał na mnie Justin i lekko się zaśmiał.
- O czym mówisz? - zapytałam zupełnie nie wiedząc o co mu chodzi.
- Wygląda na to, że będziemy chodzić do tej samej szkoły. - wyjaśnił.
Moje oczy automatycznie się powiększyły a usta szeroko otworzyły.
- Widzę, że już wszystko wiesz - zachichotała Nina. - zamknij już buzię.
Wykonałam jej polecenie, mimo że szok nadal mnie nie opuszczał. Że też ja na to nie wpadłam! Mogłam się tego domyślić! Gdzie ja mam głowę?!
- Entuzjazmem to ty nie tryskasz. - zaśmiał się Justin.
- Po prostu jestem w lekkim szoku. - uśmiechnęłam się. - A tak w ogóle, to od kiedy ty wiesz?
- Dennis powiedział mi dziś rano.
- Och, czyli nie jestem tak bardzo w tyle! - spojrzałam znacząco na parę stojącą obok. - Więc? Długo jeszcze będziemy tak stać, czy w końcu mnie oprowadzisz? - zaśmiałam się, a na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- Chodź! - wsadził sobie moją dłoń pod rękę, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Wolną ręką pomachałam Ninie, że spotkamy się na uroczystości rozpoczęcia.
Szliśmy przez długi korytarz napotykając co jakiś czas wzrok gapiów. W większości były to strzelające we mnie piorunami dziewczęta. Momentami nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- To by było na tyle. Szkoła nie jest duża, więc powinnaś się w niej odnaleźć. Jakby co, służę pomocą. - uśmiechnął się.
- Dzięki, mam nadzieję, że sobie poradzę.
- Okej, to teraz odprowadzę cię na aulę.
Kiedy stanęliśmy przed pomieszczeniem, był tam już tłum ludzi. Nagle dostrzegłam Megan i Ninę próbujące przecisnąć się aby do nas dołączyć.
- Hej! - rzuciła do nas zasapana Megan.
- Cześć! - odpowiedzieliśmy, a ja dodatkowo ją przytuliłam.
- Emm.. Justin? - zaczęła dziewczyna. - Nie wiesz może gdzie jest John? Umówiliśmy się, że spotkamy się przed szkołą, a jego jak nie było, tak nie ma! - powiedziała oburzona.
- John ma w zwyczaju spóźniać się do szkoły, przede wszystkim na takie rozpoczęcia. Pewnie jeszcze śpi. - prychnął Justin.
- Co za kretyn! - wyrzuciła ręce w powietrze zdenerwowana Meg. - Nie żebym się martwiła, bo oczywiście się nie martwię, ale mógł dać znać, whatever!
- To cały on. Musisz się do tego przyzwyczaić. - próbował ją uspokoić.
- Jasne. - rzuciła
- Proszę zajmować miejsca w auli. - usłyszeliśmy głos kobiety.
- Okej, idźcie a ja z Dennisem pójdziemy po Johna. Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj się spotkamy? - spojrzał na mnie Justin.
- Yy, tak.. myślę, że tak.
- Cieszę się. Zaraz wracam. - uśmiechnął się i odszedł.
- Wyyy.. - wydukała Meg. - Chcesz nam coś powiedzieć, czy coś? Jesteście razem? - wyrzuciła w końcu z siebie.
- Nie! - odpowiedziałam prawie krzycząc.
- Okej, okej.. tylko pytam.
- Podobasz mu się i to bardzo. - tym razem odezwała się Nina.
- Proszę wchodzić dziewczęta! - zawołała na nas ta sama kobieta co wcześniej.
- Skąd to wiesz? - idąc kontynuowałam rozmowę.
- To widać. - szepnęła do mnie przyjaciółka.
- Ach tak? - rzuciłam. - To samo mogę powiedzieć o tobie i Dennisie!
- Nie mam nic do ukrycia. - odpowiedziała i obie zachichotałyśmy.
Czas spędzony na uroczystym rozpoczęciu strasznie mi się dłużył. Nie mogłam doczekać się, aż dyrektor skończy gadać. Kiedy to nastąpiło, prawie biegiem opuściłyśmy szkołę.
- Gdzie się wybieracie? - usłyszałam znajomy głos.
- John? - odwróciła się Megan. - Co ty tu robisz?
- Ponoć się za mną stęskniłaś..- zaśmiał się chłopak.
- Chyba mowa o kimś innym.. - spojrzała na niego piorunującym wzrokiem - whatever, dziewczyny co robimy? Idziemy gdzieś, czy będziemy tu tak stać?
- Oj piękna, na prawdę jesteś zła? - John podszedł do Meg i objął ją w ramionach.
- No to ja proponuję iść do parku, co wy na to? - Justin spojrzał na mnie i na Ninę.
- Jasne. - odpowiedziałyśmy równo.
Ruszyliśmy we czwórkę zostawiając za sobą nadal rozmawiającą parę. Zauważyłam, że Nina i Dennis powoli się od nas odsuwają, dając nam tym samym znak, że chcą porozmawiać.
- Nad czym tak myślisz? - szturchnęłam idącego obok Justina.
- Zastanawiam się tylko czy..czy nie będę zbyt nachalny proponując ci coś.. - spojrzał na mnie. Jego słowa mnie zaskoczyły, nie miałam pojęcia co chce mi zaproponować.
- Hm, powiedz o co chodzi to się przekonamy. - uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Wiesz.. gdybyś miała dosyć tułaczki busami.. mogłabyś się ze mną zabierać do szkoły samochodem. - skończył szybko badając moją reakcję.
- Czy to jest dla ciebie w ogóle po drodze? - zaśmiałam się.
- Jak skręci się w jedną, drugą no i trzecią uliczkę, to jest jak najbardziej po drodze. - zaśmiał się widocznie rozluźniony.
- Nie chcę ci robić kłopotu.. - zaczęłam, ale Justin mi przerwał.
- Sam zaproponowałem. To dla mnie żaden kłopot. - obdarował mnie uśmiechem przeznaczonym dla mnie.
- W takim razie.. bardzo chętnie przyjmę twoją propozycję. - odwzajemniłam jego uśmiech.

Umówiliśmy się, że Justin przyjedzie po mnie o 7:45. Specjalnie wstałam wcześniej, żeby tym razem nie musiał na mnie czekać. Kiedy siedziałam w kuchni gotowa do wyjścia, weszła moja mama.
- Kate, jest za dwadzieścia! Co ty tu jeszcze robisz? Powinnaś być dawno na przystanku! - rzuciła do mnie zła, że siedzę sobie "jak gdyby nigdy nic". Ups, zapomniałam jej powiedzieć, niech to szlag!
- Mamooo.. nie jadę do szkoły busem.. - zaczęłam.
- No nie mów! Nigdy nie uwierzę, że z wygodnego busa przesiadłaś się na rower. - zaśmiała się.
- Nie. Jadę z kolegą. Samochodem. - próbowałam wybadać jej reakcję.
- Czym ty jedziesz? Przepraszam, z kim ty jedziesz? - była wyraźnie zszokowana.
- Z Justinem. Poznałam go jakiś czas temu.. Zaproponował, że mnie podwiezie, żebym nie musiała ciągać się wygodnym busem.
- To miło z jego strony, no nie? - patrzała na mnie podejrzliwie. - Kate, wolałabym wiedzieć o taki sprawach wcześniej. I chciałabym też poznać tego twojego Justina, czy jak mu tam. - uśmiechnęła się.
- On nie jest mój mamo! - chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale usłyszałam dźwięk dzwonka. - To pewnie Justin. Lecę, nie wypada spóźnić się do szkoły pierwszego dnia, prawda?
W drodze do szkoły opowiedziałam chłopakowi o mojej porannej rozmowie z mama.
- Ja też chętnie ją poznam. - zaśmiał się patrząc w przednią szybę.
- Słucham? - nie wierzyłam własnym uszom.
- Jeśli nie chcesz, to nie. - powiedział szybko.
- Nie mam nic przeciwko.. tylko moja mama to straszna wariatka. Zaraz zacznie wymyślać, że jesteśmy parą i takie różne. - wykręciłam oczami.
- Nie mam nic przeciwko. - powtórzył moje słowa Justin i znów obdarował mnie "moim" uśmiechem, a no ja się zarumieniłam.

_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale majówka i te sprawy, wiecie jak to jest. 
Dziękuję Wam ludziki za ponad 800 wyświetleń! W jeden dzień potraficie nabić sporą ilość wejść! 
Kolejny rozdział już niedługo! ;) 
Tymczasem prosiłabym Was o zostawianie komentarzy, żebym wiedziała, czy wam się podoba ;) będę wdzięczna za każdą opinię!

#enjoy #muchlove
mój tt - @onewayyx