Po sytuacji, która miała miejsce w ogrodzie Dana wróciliśmy do środka i bawiliśmy się z resztą gości. Mimo że było bardzo dużo osób, ja widziałam tylko Justina. Nikt poza nim nie istniał dla mnie tego wieczoru. Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak bardzo się do niego przywiązałam. A teraz on chciał się mną zaopiekować, chciał być przy mnie gdy będę go potrzebowała. Kiedy siedzieliśmy i rozmawialiśmy z innymi jego dłoń wciąż spoczywała na moim boku, przez co czułam się naprawdę bezpiecznie.
- Chcesz już wrócić do domu? - zapytał Justin kiedy siedzieliśmy na kanapie.
Impreza dobiegała końca, było coraz mniej ludzi.
- Możemy się zbierać. - odpowiedziałam wstając.
Justin wstał za mną i zamknął moją dłoń w swojej. Przez jego gest w moim brzuchu zatańczyły motylki.
- Hohoho, co my tu mamy.. - usłyszeliśmy głos Johna za nami. Zaśmialiśmy się i odwróciliśmy ku niemu. - Zakochana para? - zaśmiał się.
- Najwidoczniej. - odpowiedział Justin sciskając mocniej moją dłoń.W tym momencie rozwiała się cała moja niepewność. Wiedziałam, że to co wydarzył się wcześniej w ogrodzie było początkiem naszej wspólnej drogi.
- Wiedziałem, że tak będzie. Ciągle o tobie gada! - uśmiechnął się do mnie John, a moje policzki zapłonęły.
- Stul dziób. - rzucił Justin i wszyscy się zaśmialiśmy.
- A gdzie Megan? próbowałam zmienić temat.
- Jest na mnie ciągle wściekła, już nawet sam nie wiem za co. - rzucił chłopak.
- Może po prostu przestań być dupkiem, wtedy nie będzie miała powodów do złości. - powiedział uszczypliwie Justin.
- Najlepiej być takim romantykiem jak ty, co nie Bieber? - zaśmiał się John.
- Meg to by się spodobało. - uśmiechnęłam się.
- Proszę cię! - spojrzał na mnie z rozbawieniem. - Idę się zabawić, trzymajcie się! - puścił do nas oczko i poszedł.
- W końcu! - powiedział Justin przewracając oczami. - Chodźmy już.
Podczas jazdy do mojego domu rozmawialiśmy o minionej imprezie. Stwierdziliśmy oboje, że była ona naprawdę udana i świetnie się razem bawiliśmy. Cieszyłam się, że mogę być z Justinem całkowicie szczera i on chyba też miał tego świadomość bo buzia nie zamykała mu się przez całą drogę. To miłe, że mi ufał.
- Masz jakieś plany na jutro? - zapytał wjeżdżając na mój podjazd.
- Oprócz spotkania z tobą, żadnych. - wyszczerzyłam się w uśmiechu, na co oboje się zaśmialiśmy.
- Takiej właśnie odpowiedzi chciałem. - uśmiechnął się. - O której mogę po ciebie wpaść?
- Zależy co zaplanowałeś. - odpowiedziałam zaciekawiona.
- To niespodzianka, kochanie. - powiedział muskając moje usta. Uśmiechnęłam się jeszcze nie przyzwyczajona do takich gestów.
- Lubię niespodzianki. - uśmiech nie znikał z mojej twarz.
- To się dobrze składa. - spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- To do zobaczenia jutro. - powiedziałam.
- Będę po ciebie około 13, żebyś mogła się wyspać. - zaśmiał się dobrze wiedząc jaki ze mnie śpioch.
- Jasne. - udałam złą, ale zaraz wybuchnęłam śmiechem bo Justin pociągnął mnie w swoją stronę.
- Chodź tu na chwilę. - powiedział usadawiając mnie wygodnie na jego kolanach.
- Czego chcesz, Bieber? - śmiałam się z pozycji w jakiej właśnie siedzieliśmy.
- Hmm.. pożegnania? Może małego całuska? - udał, że się zastanawia. - Tak, właśnie tego chcę.
- Nie ma mowy! - zaśmiałam się zakrywając usta.
- Czyżby? - uśmiechnął się filuternie ściągając moją dłoń z ust.
- Mhm.. - wydusiłam z siebie przygryzając wargę. Justin przysunął swoją twarz do mojej tak, że dzieliły na milimetry. Musnął ustami moją przygryzioną wargę, żeby za chwilę dotknąć jej kciukiem i próbował ją wyswobodzić spod zębów. Chwilę później język chłopaka prosił mnie o pozwolenie na wejście. Po trwającym kilka sekund oporze w końcu odpuściłam i oboje zatraciliśmy się w pocałunku.
- Długo kazałaś mi na to czekać. - zaśmiał się, a w powietrzu było słychać nasze nierówne oddechy.
- Przyzwyczaj się do tego, Bieber! - pokazałam mu język. - Zmykam! -rzuciłam próbując zejść z jego kolan, ale on nie miał zamiaru mnie puścić. Spojrzałam na niego pytająco a ten wyszczerzył się do mnie jak głupi i przywarł na sekundę swoimi ustami do moich.
- Leć, leć.. - uśmiechnął się. - Do jutra, kochanie.
- Pa. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Weszłam do domu wciąż lekko oszołomiona tym co wydarzyło się w samochodzie. To było.. Podobało mi się! Jestem zakochana po uszy!
OCZAMI JUSTINA
Odjeżdżając spod domu Kate wciąż miałem na twarzy uśmiech. Ta dziewczyna dawała mi tyle szczęścia, a teraz pozwoliła bym był dla niej kimś znacznie więcej niż przyjacielem. Jestem prawdziwym szczęściarzem, do tego zakochanym po same uszy.
Wszedłem do domu nadal nie przestając myśleć o Kate. Kiedy się wykąpałem było już dosyć późno, ale postanowiłem do niej napisać sms-a.
"Nie mogę doczekać się jutra. Śpij dobrze skarbie. x" - naprawdę nie mogłem się doczekać aż znów ją zobaczę, przytulę, pocałuję. Zawładnęła całym moim umysłem. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu sygnalizujący nadejście wiadomości. Od niej. "Czas do 13 będzie dla mnie męczarnią. Ciągle myślę o niespodziance.. i o tobie. Dobranoc x." Uśmiechnął się do siebie. Mam nadzieję, że niespodzianka wypali.
OCZAMI KATE
Mimo że poszłam spać późno to wstałam zaskakująco wcześnie. Jak się domyślam, przyczyną było spotkanie z Justinem. Do 13 miałam dużo czasu więc postanowiłam pomóc mamie w porządkach. Uporawszy się z tym dość szybko, wyszłyśmy na taras aby odpocząć.
- Zupełnie zapomniałam zapytać jak tam wczorajsza impreza. - zaczęła mama.
- Fajna. Naprawdę świetnie się bawiliśmy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- To dobrze. Justin to naprawdę miły chłopak, mam rację? spojrzała na mnie.
- Tak jest w porządku. - powiedziała lekko zawstydzona tym pytaniem.
- Cieszę się, że znalazłaś kogoś takiego jak on. Będę wam dopingować. - uśmiechnęła się sciskając moją rękę.
- Dziękuję mamo. Przekażę Justinowi.
- Och myślę, że on zna moje zdanie na ten temat.
- Ach tak..- przypomniałam sobie ich wczorajszą rozmowę. - Masz jakieś plany na dziś? - zapytałam próbując zmienić temat.
- Tak, po 14 wybieram się z Emmą na zakupy. Jeśli chcesz, możesz iść z nami.
- Nie, dzięki. Umówiłam się z Justinem.
- Ooo - uśmiechnęła się. - Mogę wiedzieć gdzie się wybieracie? - zapytała zaciekawiona.
- Sama chciałabym wiedzieć. To niespodzianka. - uśmiechnęłam się do niej.
- Och super! - pisnęła podekscytowana. - To chłopak skarb! - zaśmiała się a ja zrobiłam to samo.
- Idę pod prysznic, nie chcę jak zwykle być spóźniona.- spojrzałam na nią porozumiewawczo.
- Idź, idź. - jej podekscytowanie było coraz większe. - Ale obiecaj, że po powrocie opowiesz mi o niespodziance! - zagroziła mi palcem na co wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Tak jest kapitanie! - zasalutowałam i weszłam do domu.
Nie było jeszcze 12 więc miałam sporo czasu. Nie wiedząc jak powinnam się ubrać, zdecydowałam się na jeansowe rurki i szarą bluzkę. Wykąpana, ubrana i lekko pomalowana spojrzałam na zegarek. Jak to przy niespodziankach bywa, czas strasznie wolno leciał więc postanowiłam iść na dół do mamy.
- Ładnie wyglądasz. - uśmiechnęła się.
- I nie jestem spóźniona. - odpowiedziałam z dumą.
- Która jest właściwie godzina? - zapytała.
- Za 20 minut 13.
- Naprawdę szybko się przygotowałaś! Za to ja jeśli za chwilę się nie ruszę, to narażę się na wściekłość Emmy. - przewróciła oczami. - Bawcie się dobrze. - powiedziała znikając w salonie.
- Dzięki, wy też. - odkrzyknęłam.
Siedząc na tarasie zastanawiałam się jaką niespodziankę szykuje Justin, ale niestety nic nie przychodziło mi do głowy. Nagle zobaczyłam znajomy samochód. Justin. Wstałam, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam przed dom aby go przywitać.
- Hej! - uśmiechnęłam się do niego.
- Hej ślicznotko! - odwzajemnił mój uśmiech i delikatnie cmoknął moje usta. - Gotowa?
- Oczywiście! - odpowiedziałam z pewnością.
- No to chodźmy! - uśmiechnął się. - Niespodzianka czeka.
Podczas podróży zadawałam Justinowi setki pytań, aby móc się domyślić co to za niespodzianka, ale on był nieugięty. Kiedy wyjechaliśmy za granice miasta, moja ciekawość wzrosła jeszcze bardziej.
- Daleko jeszcze? - zapytałam niecierpliwie.
- Jeszcze kawałek, spokojnie skarbie. - zaśmiał się i splótł swoje palce z moimi.
- Łatwo ci mówić. - rzuciłam do niego.
- Kochanie, 15 minut i jesteśmy na miejscu. - nie przestawał chichotać.
- Och, super! - pisnęłam z ekscytacji.
Chwilę później Justin zaparkował na małym zajeździe przy lesie. Zanim wysiadł, delikatnie pocałował mnie w policzek.
- Jesteśmy prawie na miejscu. - uśmiechnął się
- Prawie? - zapytałam zdziwiona.
- Musimy przejść kawałek. - powiedział otwierając moje drzwi. Chwilę później otworzył też tylne i wyjął ze środka koszyk.
Szliśmy za rękę leśną ścieżką aż w końcu naszym oczom ukazała się wolna przestrzeń, a jeszcze dalej widniało piękne jezioro. Z wrażenia zatrzymałam się na chwilę, Justin stanął naprzeciwko mnie i się uśmiechnął.
- Podoba ci się? - zapytał.
- Tu jest pięknie! - spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Cieszę się, że ci się podoba. - znów się uśmiechał.
- Jak odkryłeś to miejsce? - zapytałam nadal nie mogąc oderwać wzroku od pięknych widoków.
- Zawsze przyjeżdżałem tu z dziadkiem na ryby kiedy jeszcze byłem mały.
- Och.. - to jedyne co mogłam z siebie wydusić.
- Chodź, usiądziemy sobie. - pociągnął mnie za rękę.
Rozłożyliśmy koc, który spakował Justin i usiedliśmy na nim.
- Nie mogę uwierzyć, że istnieje tak piękne miejsce. - powiedziałam w końcu, a chłopak się uśmiechnął.
- Chcesz się czegoś napić, albo może jesteś głodna? - zapytał Justin otwierając koszyk.
- Wszystko przygotowałeś? - byłam zaskoczona.
- Chciałem żeby niespodzianka się udała. - uśmiechnął się.
- I tak się stało. - powiedziałam całując go w policzek.
Złapał mnie w talii abym się od niego nie odsunęła. Patrzał na mnie swoimi brązowymi oczami tak intensywnie, że poczułam palące policzki.
- Nie patrz tak na mnie! - szturchnęłam go.
- Jak, skarbie? - zaśmiał się nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Właśnie tak, jak teraz! - również się zaśmiałam.
- Będę, bo jesteś piękna. - pogłaskał mój policzek.
- Przestań, nie jestem! - odpowiedziałam zawstydzona.
- Ile razy mam ci powtarzać, że jesteś? Uwierz w końcu w siebie, okej? - spojrzał na mnie poważnie.
- Justin.. -zaczęłam, ale mi przerwał.
- Okej, kochanie? - powtórzył.
- Yh.. okej. - odpowiedziałam.
- Moja dziewczynka. - uśmiechnął się po czym pocałował delikatnie moje usta.
Odwzajemniłam jego pocałunek, alby chwilę później zatracić się w nim. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, Justin usadowił mnie tak, że siedziałam między jego nogami opierając się plecami o jego klatkę piersiową. Nasza bliskość w ogóle mnie nie krępowała, przeciwnie - byłam rozluźniona jak nigdy dotąd.
- Kochanie? - przerwał ciszę Justin.
- Tak? - odwróciłam się lekko aby móc na niego spojrzeć.
- Opowiedz mi coś o sobie. - powiedział, a jego słowa mnie zaskoczyły.
- Wiesz już o mnie wszystko. - zaśmiałam się.
- Naprawdę? To niemożliwe. - uniósł brwi ku górze.
- Naprawdę - uśmiechnęłam się. - przez ostatnie tygodnie naszej znajomości wyciągnąłeś ze mnie wszystko! Za to o sobie za wiele nie mówisz. - szturchnęłam go lekko.
- Co chcesz wiedzieć? - zaśmiał się udając gotowość na przyjęcie ciosu.
Zadawałam mu przeróżne pytania. Dowiedziałam się, że jego mama chciała mnie poznać, co mnie zaskoczyło, bo nigdy wcześniej o tym nie wspominał. Justin bardzo ją kochał i szanował, co było wyczuwalne w sposobie w jakim o niej mówił. Miał dwójkę młodszego rodzeństwa, opowiadał mi o nich wcześniej i bardzo mu tego zazdrościłam, bo jestem jedynaczką. Oprócz historii jego rodziny, poznałam miłosne przygody. Na szczęście nie było ich zbyt wiele i były dość stare, więc nie miałam powodu do zmartwień.
- Okej, jeszcze jedno pytanie.. - zaczęłam.
- Strzelaj! - zaśmiał się podrzucając orzeszkiem, który chwilę później wylądował w jego buzi.
- Co to był za sen, że nie chciałeś mi go opowiedzieć w samochodzie? Ostatnio.. pamiętasz? - zapytałam.
- Właśnie to. - odpowiedział zagadkowo.
- Właśnie to.. co? -spytałam zdezorientowana.
- Śniło mi się, że zabrałem cię tutaj. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Aż w końcu zapytałem czy będziesz moją dziewczyną. - uśmiechnął się lekko.
- Oto jestem! - uśmiechnęłam się. - Mój romantyk. - oboje się zaśmialiśmy i złączyliśmy nasze usta w jedność.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że jesteś. - szepnął mi Justin do ucha. Odwróciłam się do niego całkiem i mocno przytuliłam.
- I nigdzie się nie wybieram. - odpowiedziałam na jego wyznanie.
_________________________________________________________________________________
Kochani, bardzo Was wszystkich przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale nie miałam czasu a później szwankował mi internet. W ramach przeprosin, rozdział jest dłuższy. ;)
Mam nadzieję, że mimo mojej nieobecności Wy nadal tu jesteście!
Idę pisać kolejny rozdział a Wam życzę miłego czytania!
mój tt - @onewayyx