poniedziałek, 29 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 3


Podekscytowanie Megan nie miało końca. Przez cały pobyt w parku wymyślała różne historie, które mogłyby mieć miejsce podczas zaplanowanego na popołudnie grilla. Z Niną miałyśmy niezły ubaw.
- Idę do domu przygotować coś na jutro i ogarnąć się na to spotkanie. - powiedziałam wstając.
- Okej, tylko daj znać jak Justin się odezwie! - zachichotała Megan.
- Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem i odeszłam.

Przygotowałam ciuchy na jutro i włączyłam laptopa, jako pierwszego odświeżyłam twittera - w 1D dużo się ostatnio dzieje, cały timeline zawalony hotploteczkami na ich temat. Przejrzałam to i owo i postanowiłam obejrzeć jakiś film. Nagle dostałam sms, był od Justina "Pasuje wam spotkanie między 16 a 17?", "Jasne ;)" - odpisałam. "Przyjdę po ciebie ok. 16, może być?", Justin u mnie w domu? Hoh.. Z uśmiechem na twarzy odpisałam, że będę czekać. Napisałam dziewczyną co i jak i zaczęłam oglądać film.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, nie miałam pojęcia kto to może być. Spojrzałam na zegarek. 15:57! Zasnęłam oglądając film! Na dole na pewno czeka Justin! Przelotnie spojrzałam w lustro i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi, za którymi stał brązowooki chłopak.
- Cześć! - uśmiechnął się wesoło.
- Hej.. ym wejdź! - odpowiedziałam. - Pojawiły się pewne komplikacje i nie jestem jeszcze do końca gotowa - zaczerwieniłam się.
- Wyglądasz bardzo ładnie. - uśmiechnął się ponownie, a ja na pewno byłam czerwona jak burak! - Skoro potrzebujesz jeszcze czasu to poczekam.
- To nie potrwa długo, tylko się przebiorę. Rozgość się, tam jest kuchnia jakbyś chciał się napić czy cokolwiek.. - pokazałam w kierunku pomieszczenia.
- Dzięki, poczekam tutaj, jeśli oczywiście mogę. - powiedział siadając na kanapie w salonie.
- Jasne, to ja zaraz wracam! - rzuciłam w jego stronę wchodząc po schodach.
Szybko weszłam do pokoju i przeleciałam wzrokiem ciuchy w szafie
- To będzie dobre. - powiedziałam do siebie wyciągając bordową bluzę i czarne rurki. Wciągając na siebie spodnie w podskokach weszłam do łazienki, nie mogłam uwierzyć, że pokazałam się tak Justinowi! Związałam włosy w staranny kucyk i pomalowałam lekko rzęsy. Stwierdziwszy, że jest całkiem okej wyszłam z pokoju.
- Już jestem, mam nadzieję, że nie nudziłeś się za bardzo.
- Nie, wręcz przeciwnie. Miałem przyjemność obejrzeć twoje zdjęcia. - uśmiechnął się wskazując na wiszącą obok półkę.
- O mój Boże! Wszystko tylko nie to! - zakryłam twarz rękoma.
- Hej, hej.. Byłaś naprawdę słodka, zupełnie tak jak teraz. - zaśmiał się Justin ściągając moje dłonie z twarzy  ani na moment ich nie puszczając.
- Wyglądałam jak pulpet! - wciąż wpatrywałam się w ziemię.
- Przesadzasz. - znów się zaśmiał. - Lepiej już chodźmy, jestem pewien, że twoja przyjaciółka już się nie cierpliwi.
- O tak, to na pewno! - w końcu miałam odwagę podnieść głowę do góry.
- Tak lepiej. - uśmiechnął się Justin.
Idąc do domu Niny, gdzie czekały obie przyjaciółki, miałam okazję dowiedzieć się trochę więcej o Justinie i jego kolegach, a dokładniej o tym jak spędzili wakacje.
- Tutaj mieszka Nina. - wskazałam na piękny dom z tarasem.
- Poczekam tu na was.. - zaczął chłopak, ale w tym samym momencie zza drzwi prawie w podskokach wyszła Megan a za nią Nina. - Albo i nie. - zaśmiał się, a ja zrobiłam to samo.
- Cześć gołąbeczki! - wytknęła do nas język pierwsza z dziewczyn.
- Nam też miło cię widzieć! - odpowiedziałam karcąco.
- Idźmy już, nie mogę doczekać się tego grilla! - znów zaczęła nadawać Meg. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a ja z współczuciem spojrzałam na Ninę, która musiała spędzić z gruchającą Megan cały dzień.
Nasz spacer nie trwał długo. Nawet nie miałam pojęcia, że tacy chłopacy jak Justin i jego koledzy mieszkają w okolicy. Kiedy weszliśmy do wskazanego domu, zostaliśmy przywitani przez Dennisa. Był to raczej nieśmiały chłopak. Od razu pomyślałam, że z Niną świetnie by do siebie pasowali. Chłopak zaprowadził nas do ogrodu, gdzie czekał już John.
- Rozgośćcie się, a ja przyniosę coś do picia.
- Cześć piękne! - zawołał do nas John, choć tak naprawdę wydawało mi się, że mówi to tylko do Meg. Chyba spodobała mu się tak samo, jak on jej.
Usiedliśmy na wcześniej przygotowanych krzesłach. Siedziałam między Niną a Justinem podczas gdy gołąbeczki ćwierkały nad grillem.
- Chyba wpadli sobie  w oko. - powiedziała Nina patrząc na nich.
- Też tak myślę. - odpowiedziałam.
- Nie da się zaprzeczyć. John rzadko kiedy rozmawia w taki sposób z dziewczynami - dodał Justin.
- Fiu, fiu, fiu.. -zagwizdał Dennis wchodząc z powrotem do ogrodu i siadając na wolnym krześle koło Niny. -Czyżby coś się tu święciło, Biebs? - kiwnął na parę znajdującą się przy grillu.
- Niezła odmiana, co? - zaśmiał się Justin.
- Dajcie im spokój! - również się zaśmiałam.
- Czego tylko sobie życzysz. - zachichotał Justin obdarowując mnie "moim" uśmiechem. Zaczerwieniłam się na oczach wszystkich!
- Wyżerka! - zawołał John. Nawet sobie nie wyobrażał, jak bardzo byłam mu wdzięczna, za odwrócenie ode mnie uwagi znajomych.
Dopiero gdy zaczęłam jeść poczułam jak głodna byłam. Podczas jedzenia chłopacy przekomarzali się nawzajem zdradzając nam swoje dziecięce tajemnice. Nie potrafiłam opanować śmiechu kiedy Dennis opowiadał, jak to Justin wybrał się na ryby z nową wędką, ale niestety na nie nie dodarł, bo w drodze wędka wkręciła się w koło roweru i biedny musiał wracać do domu bez ryb i bez sprzętu. Dawno tak się nie śmiałam jak dziś wieczorem. Nagle zauważyłam, że Nina i Dennis nie siedzą z nami. Zajmowali teraz dużą drewnianą huśtawkę. Widać było, że świetnie się dogadują, na myśl o tym uśmiechnęłam się do siebie.
- Długo się przyjaźnicie? - zauważył moją zadumę nad parą Justin.
- Właściwie od małego. Chodziłyśmy razem do przedszkola i zostało tak do dziś.
- A z tą szaloną..? - kiwnął głowa w stronę Megan po czym oboje się zaśmialiśmy.
- Z Meg znam się niecałe 4 lata. Dobrze się dogadujemy, ale to nie to samo co z Niną, która wie o mnie więcej niż ktokolwiek.
- Rozumiem.- odpowiedział szczerze. - wydajecie się być spokojniejsze od niej. - zaśmiał się.
- O tak, to na pewno! Megan to prawdziwa wariatka, zresztą sam widzisz. A jak to było z tobą i chłopakami?
- Znamy się dosłownie od pieluchy. Nasze mamy się przyjaźniły i tak przeszło na nas.. Chodź, jestem ci coś winien. - Złapał mnie za rękę. Zaskoczona jego gestem otworzyłam usta ale zaraz je zamknęłam nie wiedzą co powiedzieć i wstałam.
- Dokąd idziemy? - w końcu wydusiłam z siebie.
- Jak zawsze ciekawa! - zaśmiał się. - Chcę ci tylko coś pokazać.
Znajdowaliśmy się teraz w domu Dennisa, a dokładniej w salonie.
- Chyba wszystkie mamy mają manie ustawiania wszędzie gdzie się da zdjęć ich dzieci, a mama Dennisa przede wszystkim. -wskazał na komodę, która przepełniona była fotografiami.
- O kurcze, jaki słodziak! - prawie pisnęłam patrząc na niebieskookiego chłopca ze zdjęcia. Usłyszałam chrząknięcie Justina. Spojrzałam w jego kierunku, właśnie trzymał w dłoni zdjęcie, na którym byli trzej chłopcy bawiący się w znanym mi już ogrodzie.
- Zgadnij kto to. - zaśmiał się wskazując na jednego z malców. Nie musiałam się nawet zastanawiać, te duże brązowe oczy była w stanie rozpoznać wszędzie.
- Też byłeś pulchny! - zaśmiałam się.
- Ej! - rzucił niby urażony. - Nie tak bardzo jak ty! - dodał wytykając w moją stronę język. Udając obrażoną wróciłam do oglądania fotografii Dennisa, prawie na każdym zdjęciu towarzyszył mu Justin i John.
- Ojj, nie gniewaj się, tylko żartowałem. - szturchnął mnie chłopak. Ledwo powstrzymując parsknięcie śmiechem, zachowałam zimną krew. - Kaaaate.. - zamruczał Justin na co moje mięśnie momentalnie się spięły. - Masz świetną figurę. - szepnął mi do ucha. Nogi się pode mną ugięły, moje policzki zalały się czerwienią, a po pokoju rozniósł się mój śmiech wywołany lekkim gilgotaniem. - Czy to znaczy, że mi wybaczasz? - zapytał.
- Zastanowię się. - szturchnęłam go łokciem i ruszyłam w stronę ogrodu.
Kiedy zaczynało robić się późno, a mnie ogarniało zmęczenie, Justin zaproponował, że nas odprowadzi. Co do czego, poszliśmy wszyscy. Mimo że szliśmy grupą to każdy był zatracony w rozmowie ze swoim "towarzyszem wieczoru". Wszyscy pożegnaliśmy się z Megan i Johnem, którzy skręcili w uliczkę prowadzącą do domu dziewczyny. Nadszedł czas pożegnania z Niną, umówiłyśmy się, że spotkamy się jutro rano, żeby razem jechać do szkoły i się pożegnałyśmy. Dalej szłam z Justinem sama.
- Już się zastanowiłaś? - zapytał nagle. Zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Nad czym? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Skoro nie pamiętasz, to wolę nie przypominać. - zaśmiał się.
- Ach, to! - przypomniałam sobie sytuację w salonie Dennisa. - Już się nie gniewam, ale nie myśl że wpłynęły na tę decyzję twoje sztuczki - wytknęłam do niego język. - Robię to tylko dlatego, że znalazłam zdjęcie, na którym byłeś pulchniejszy ode mnie.
- Miałem nadzieje, że go nie dojrzysz - zaśmiał się - a i tak w tajemnicy, to nie były sztuczki tylko szczera prawda. - uśmiechnął się.
Znajdowaliśmy się właśnie przed moim domem.
- Dziękuję za miłe popołudnie i wieczór. - uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy.
- Ja również. Było naprawdę miło. - odwzajemnił mój uśmiech.
- No także tego.. ja - zaczęłam, kiedy nagle przerwały mi usta Justina łącząc się z moimi. Byłam w szoku.
- Przepraszam.. nie powinienem.. - chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu w taki sam sposób jak on mi przed chwilą.
- Nie przepraszaj.. - uśmiechnęłam się. - Dobranoc. - powiedziałam kierując się w stronę domu.
- Dobranoc - usłyszałam. Justin ruszył w swoją stronę dopiero gdy otworzyłam drzwi frontowe.
CZY JA WŁAŚNIE CAŁOWAŁAM SIĘ Z JUSTINEM?!
_________________________________________________________________________________
Rozdział bardzo późno, ponieważ przypadkiem go skasowałam i musiałam pisać od nowa.
Mam nadzieję, że się spodoba, bo się napracowałam przy nim podwójnie.
Dziękuję za liczne wejścia x 


mój tt - @onewayyx

sobota, 27 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 2

Szliśmy w zupełnej ciszy. Chyba oboje sobie to inaczej wyobrażaliśmy.
- Dziękuję za pomoc. - niespodziewanie usłyszałam swój głos. To znak, że zaczął się bezsensowny potok słów.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się Justin.
- Jest, właśnie powinieneś bawić się na imprezie, a nie odprowadzać jakąś dziewczynę na drugi koniec miasta.
- Skoro tu jestem, to znaczy, że tego chciałem - uśmiechnął się. - naprawdę cała przyjemność po mojej stronie.
Zarumieniłam się po raz setny tego wieczoru. Nie wiedząc co powiedzieć, po prostu zamilkłam.
- Poza tym, nie lubię tego typu imprez. - dodał Justin chyba wyczuwając moje zakłopotanie.
- Więc co cię skłoniło do przyjścia na tą?
- Koledzy chcieli przyjść więc się zabrałem.. i.. - przerwał.
- I...? - spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Ciekawska z ciebie bestia! - zaśmiał się.
- Uznam to za komplement! - również zaczęłam się śmiać.
Znów zapadła cisza, pomyślałam, że chyba się nie dowiem co chciał powiedzieć, aż ponownie usłyszałam jego lekki śmiech.
- Widzę, że humorek dopisuje! - szturchnęłam go.
- Nie zaprzeczę. - wytknął mi.
- Byłoby miło gdybyś powiedział z czego się śmiejesz. W innym razie, będę myślała, że ze mnie. - powiedziałam udając złość.
- Bo z ciebie. Z nas. - powiedział. Spojrzałam na niego pytająco - Właśnie jesteśmy w parku, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy.. o ile pamiętasz. - dodał jakby zawstydzony tym, że pamięta takie szczegóły.
BYŁAM W SZOKU, PAMIĘTAŁ..
- Jasne, że pamiętam! - uśmiechnęłam się do niego.
- Jest ci zimno? - zapytał zmieszany chcąc zmienić temat.
- Nie, jest okej.
- Jest chłodno, a ty masz gołe ramiona. Od samego patrzenia na ciebie robi się zimno. - zaśmiał się ściągając swoją bejsbolówkę i nakładając mi ją na ramiona.
- Naprawdę nie trzeba było, ale dziękuję za miły gest.
Nawet nie spostrzegłam, że przestaliśmy iść i stoimy twarzą w twarz. Zdezorientowana przygryzłam wargę, w tym samym momencie Justin uniósł swoją dłoń i szybko opuścił. Czy on właśnie chciał..? Nie, to niemożliwe, na pewno źle odczytałam jego gest.
Resztę drogi przeszliśmy w ciszy.
- Tutaj mieszkam - wskazałam na dom. - jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystko.. za odprowadzenie, za towarzystwo, bejsbolówkę.. - uśmiechnęłam się ściągając nakrycie.
- A ja po raz kolejny mówię, że cała przyjemność po mojej stronie - zaśmiał się - i.. ymm.. zatrzyma ją.. - wskazał na nakrycie. - dzięki niej będę miał pretekst do kolejnego spotkania - dodał przeczesując włosy.
Moje policzki dosłownie płonęły, a jedyne co zdołałam z siebie wyrzucić to "okej".
- Leć już, bo rodzice będą się martwić. - popatrzał w stronę domu.
- A tak, racja. - całkiem straciłam poczucie czasu! - więc.. do zobaczenia?
- Oby jak najszybciej! - uśmiechnął się tym swoim uśmiechem, który miałam możliwość widzieć kilka dni temu w parku.
Kierując się w stronę domu, poczułam szarpnięcie za rękę.
- Em.. Kate.. - zaczął Justin - przeznaczenie to dziwna sprawa, więc wolę nie ryzykować, że nie pozwoli nam się ponownie spotkać.. - mówił a ja stałam jak wryta wpatrując się w jego przepełnione szczerością brązowe oczy. - ech, to bez sensu. Po prostu.. dasz mi swój numer? - wyrzucił z siebie w końcu.
- Jasne! - prawie pisnęłam! - to znaczy.. tak, chętnie. - dodałam bardziej opanowanym głosem. Podał mi swojego htc, żebym zapisała numer. Kiedy to zrobiłam pożegnaliśmy się ponownie i weszłam do domu.
Idąc do pokoju ciągle miałam przed oczami jego twarz, uśmiech i brązowe oczy.
Wykąpana położyłam się do łóżka i napisałam do dziewczyn, że jestem już w domu. Jako odpowiedz dostałam "SPOTKANIE. JUTRO. OBOWIĄZKOWO. DOBRANOC. X". Zaśmiałam się pod nosem i odłożyłam telefon, który chwile później znów zawibrował. "Dobranoc, śpij słodko. Justin ;)". Serce podskoczyło mi do gardła, a w brzuchu zatańczyły motylki. "Dziękuję, za miły wieczór, dobranoc ;)" odpisałam. "Czy nie wspominałem już, że nie ma za co? Jestem pewien, że jutro przyjaciółki będę cię męczyły, więc musisz być wypoczęta. Śpij już ;)" Wcześniejszy taniec motyli był baletem w porównaniu do tego, który teraz miał miejsce w moim brzuchu. Z uśmiechem na ustach poszłam spać.

Ostatni dzień wolności - pomyślałam zwlekając się z łóżka. Muszę go dobrze wykorzystać, choć moje przyjaciółki pewnie już wszystko zaplanowały - przypomniałam sobie wczorajszego sms'a jednej z nich.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Niny - o wilku mowa.
- Kate? Wstałaś już? O której się widzimy?! Musimy pogadać!! - wrzeszczała z drugiej strony.
- Nina, tylko spokojnie, dopiero wstałam. Ogarnę się i możemy się spotkać. Może w parku, tam gdzie zawsze? - zapytałam lekko rozbawiona.
- Jasne! Tylko się pośpiesz, znasz mnie, nie lubię długo czekać! Zadzwonię do Megan i wszystko jej przekażę, pa! - piszczała podekscytowana.
Co mam im powiedzieć? Że Justin jest mega super chłopakiem? Że chyba chciał mnie pocałować - o nie, nie mogę im tego powiedzieć! Że dał mi swoją bejsbolówkę? A o tym, ze ja dałam mu swój numer? Jeszcze nigdy tak się nie stresowałam przed spotkaniem z przyjaciółkami.
Ogarnięta wyszłam z łazienki, już miałam zejść na dół aby coś zjeść, gdy moją uwagę przykuła owa bejsbolówka. Dzięki niej będę miał pretekst do kolejnego spotkania - przypomniały mi się słowa Justina. Znów się spotkamy..
- Jak tam, udana impreza? - zapytała mama kiedy weszłam do kuchni.
- Tak, było całkiem fajnie.
- Cieszę się, że się dobrze bawiłaś. - uśmiechnęła się. - Za pół godziny idę do pracy i wrócę raczej późno. Pewnie chcesz wykorzystać ostatni dzień wakacji jak najlepiej, ale pamiętaj żebyś przygotowała się na jutro.
- Nie mam szczególnych planów, chcę tylko wyjść do parku z dziewczynami.
- Dobrze - odpowiedziała - tylko nie zapomnij wyprasować ciuchów. Zaczynasz liceum, więc chyba nie muszę się martwić, że pójdziesz w wymemłanej bluzce? - zaśmiała się.
- Chyba sobie poradzę - również zaczęłam się śmiać.


Zabierając klucze i telefon wyszłam do parku. Dziewczyny już tam na mnie czekały.
- Hej! - powiedziałam przytulając każdą z osobna.
- No w końcu Kate! Ile można czekać?! Siadaj i opowiadaj wszystko ze szczegółami! - powiedziała prawie że podskakując Megan.
- Właściwie nie mam czego opowiadać.. - zaczęłam nie wiedząc co powiedzieć.
- Jak to nie?! - wyrzuciła ręce w górę Nina - Mega przystojny koleś odprowadził cię do domu, a ty twierdzisz, że nie masz czego opowiadać?!
- Pocałował cię?! Dał ci swój numer?! Jeny, mów dziewczyno! - wtrąciła Megan.
- Oszalałaś? Dopiero się poznaliśmy. Odpowiedź brzmi "nie, nie pocałował mnie".. choć było blisko.. - dodałam i już tego żałowałam!
- Jak to było blisko? - wytrzeszczyła oczy Nina.
- Po prostu było - wytknęłam język w jej stronę.
- Kiedy znów się widzicie? - zapytały prawie w tym samym czasie
- Emm, nie wiem.. nie wiem, dałam mu swój numer więc to od niego zależy czy się spotkamy. A jak wam minęła reszta wieczoru? - zapytałam próbując zmienić temat. Bingo, dziewczyny zaczęły opowiadać o sobie.
Z ich relacji zrozumiałam tylko tyle, że obie poznały chłopaków, Nina jednak nie liczy na nic więcej, bo chłopak jest zbyt odważny, natomiast Megan jest zachwycona swoim nowym kolegą i jeszcze nie wie jak ale ma zamiar się z nim ponownie spotkać.
Kiedy tak siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, wciąż myślałam o wczorajszym wieczorze. O tym co stało się właśnie w tym parku. Dziewczyny poszły odbijać piłkę z jakimś dzieckiem, które przyszło z babcią do parku, a ja obróciłam się na brzuch i obserwowałam ich wygłupy.
- Znów się spotykamy - usłyszałam znajomy głos. Wiedziałam do kogo należał, odwróciłam głowę aby spojrzeć na Justina.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- Mogę się przysiąść? - zapytał.
- Jasne, siadaj. - zachęciłam go gestem. - Co tutaj robisz?
- Umówiłem się tu z chłopakami, ale jeszcze ich nie ma. Zauważyłem twoje przyjaciółki, więc pomyślałem, że też tu jesteś no i miałem rację. - uśmiechnął się.
- Tak, właśnie przeprowadzono ze mną wywiad. - spojrzałam znacząco w stronę przyjaciółek. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Było aż tak ciężko? - zapytał nie przestając się śmiać.
- Nie byłoby tak źle, gdyby pozwoliły dojść mi do głosu. - odpowiedziałam
- Chyba jesteśmy obserwowani - kiwnął w stronę dziewczyn, które skończyły zabawę i kierowały się w naszą stronę.
- No to teraz się zacznie! - bąknęłam udając zasmuconą. Znów się zaśmialiśmy - Powodzenia Justin!
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, ale ja nie odpowiedziałam, pozwoliłam przyjaciółką na ich przedstawienie.
- Hej, jesteśmy przyjaciółkami Kate. To jest Nina, a ja Megan. - zaczęła jedna z nich.
- Cześć, jestem Justin, miło mi - uśmiechnął się. Wiedziałam co czuły w tym momencie, kiedy zobaczyłam jak się czerwienią.
- Kate nie chciała nam za dużo o tobie powiedzieć - spojrzała na mnie piorunującym wzrokiem Nina. - Więc może ty coś powiesz? Jesteśmy bardzo ciekawe z kim pozwoliłyśmy odejść naszej przyjaciółce - zaśmiała się.
- Chętnie, ale właśnie idą moi koledzy, więc raczej musimy przełożyć tę rozmowę na kiedy indziej. - wskazał na chłopaków zmierzających w naszym kierunku.
- O mój Boże!! To on! - pisnęła Megan. - To ten chłopak o którym ci opowiadałam! Wiedziałam, że to jest przeznaczenie! Że znów się spotkamy! - zaczął się monolog podekscytowanej Megen.
Zaśmialiśmy się wszyscy, kiedy koledzy Justina do nas doszli. Dowiedziałam się, że obiekt westchnień przyjaciółki ma na imię John, a drugi chłopak to Dennis.
- Niestety musimy się zbierać, mamy małą sprawę do załatwienia.. - zaczął John. - ale co wy na to, żeby spotkać się później? Możemy sobie zrobić jakiegoś grilla, tak na pożegnanie wakacji? Piszecie się na to?
- Jasne, że tak! - odpowiedziała szybko Megan.
- Więc jesteśmy umówieni? - spojrzał na mnie Justin.
- Na to wygląda. - zaśmiałam się.
- Napiszę ci sms gdzie i o której - uśmiechnął się
- Do zobaczenia później - powiedziałyśmy kiedy ruszyli w swoją stronę.
- To musi być przeznaczenie dziewczyny! - Megan nadal przeżywała swoje spotkanie z Johnem

_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że tym razem również się podobało!
Czekam na wasze opinie i uwagi ;) 

mój tt - @onewayyx
model telefonu i kilka istotnych zdań zaproponowała - @titiritkum - na pewno ucieszy się z kilku followersów, ponieważ dopiero co założyła tt ;) 

czwartek, 25 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 1

Korzystając z ostatnich wolnych dni wylegiwałyśmy się z dziewczynami w parku. Tegoroczne wakacje podsumowałyśmy jako nie najlepsze. Poza spotkaniami i kilkoma wyjściami, nie doznałyśmy nic szczególnego. Z naszej zadumy wyrwał nas głośny śmiech dochodzący z drugiego końca parku. Momentalnie cała nasza trójka odwróciła się w stronę, z której pochodziły odgłosy. Dostrzegłyśmy trzy sylwetki przemierzające ścieżkę. Kiedy obiekt naszych spojrzeń był wystarczająco blisko i mogłyśmy się im dokładnie przyjrzeć, zobaczyłam trzech chłopaków, skłamałabym mówiąc, że nie są przystojni. Z zamyślenia wyrwało mnie szturchnięcie Megan.
- Kate, ten koleś gapi się na ciebie! - zaalarmowała.
- Co? - odparłam zdziwiona spoglądając w kierunku trójki nieznajomych. W tym samym momencie jeden z nich odwrócił się i spojrzał na mnie przy czym się uśmiechnął. Czując jak moje policzki płoną, nieśmiało odwzajemniłam jego uśmiech.
- Oo, dziewczyno! Spodobałaś się mu! - wrzeszczały na zmianę podekscytowane Megan i Nina.
- Dajcie spokój, tylko się uśmiechnął. Poza tym, wątpię, że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy..
- Wszystko się może zdarzyć, nigdy nie mów nigdy - przerwała mi Nina.
Zaczynało robić się zimno, więc zebrałyśmy swoje koce, pożegnałyśmy się i każda z nas ruszyła w swoją stronę. Idąc do domu ciągle myślałam o sytuacji w parku, o tajemniczym chłopaku i jego elektryzującym uśmiechu. Ponieważ było dość pochmurnie, resztę dnia postanowiłam spędzić w domu i poszukać sukienki na imprezę z okazji zakończenia wakacji.

Niezmiennie od dwóch miesięcy wstałam po 10. Wzięłam szybki prysznic i zjadłam śniadanie. Wykonując wszystkie te czynności, myślałam o dzisiejszej imprezie.. Miałam przeczucie, że coś się na niej wydarzy i szczerze mówiąc liczyłam na to. Przynajmniej koniec wakacji mógłby przynieść jakieś wspomnienia.
Ubrana w zwiewną sukienkę weszłam do łazienki aby zrobić makijaż. Stwierdziwszy, że wyglądam w miarę dobrze, zeszłam wzdłuż schodów.
- Mamo, wychodzę! - krzyknęłam w stronę salonu, w którym znajdowała się moja mama.
- Nie masz zamiaru pokazać mi się w swojej nowej kreacji? - zapytała udając zasmuconą.
Nieśmiało wyszłam zza framugi ukazując jasną sukienkę w całej okazałości.
- Och, jest śliczna! Idealnie do ciebie pasuje, skarbie! - szczerze się uśmiechnęła.
- Emm, dzięki mamo.. - rzuciłam szybko. Moje policzki zdążyły się zaczerwienić.
- Leć już i baw się dobrze. - uśmiechnęła się. - i nie wróć za późno.
- Jasne mamo. - odpowiedziałam i wyszłam.
Idąc z stronę domu Megan, gdzie miałyśmy się wszystkie spotkać, ciągle myślałam o tym nieznajomym chłopaku. Właściwie to pierwszy raz, kiedy myślę o kimś przez tak długi okres, skoro tylko się do mnie uśmiechnął. Byłoby miło, jeśli miałabym możliwość ponownego spotkania z nim.
- WOW, Kate, wyglądasz świetnie! - wyrwał mnie z zadumy głos Niny.
- O heej, ty wyglądasz jeszcze lepiej! - uśmiechnęłam się. Teraz razem szłyśmy do Megan. Gdy ta otworzyła nam drzwi, obie oniemiałyśmy z zachwytu. Megan wyglądała naprawdę zjawiskowo. Jedyne co zdołałyśmy powiedzieć to "wow".
- Tak, mi też miło was widzieć, dziewczyny! - zaśmiała się - Cholera, wszystkie wyglądamy super! Czuję, że to będzie niezła impreza!
- Mam nadzieję! - odpowiedziałam udając zaspaną.
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem i ruszyłyśmy w stronę miejsca, gdzie była impreza. Kiedy tam dotarłyśmy było już sporo ludzi.
- Hoho, zapowiada się naprawdę nieźle! - rozszerzyła oczy Nina. Od razu ruszyłyśmy na parkiet.

Zmęczona tańcem kiwnęłam do dziewczyn, że idę się czegoś napić, na co obie przytaknęły i wczuły się ponownie w rytm muzyki. Bar był nieco oddalony od parkiet, więc muzyka była tam ledwo słyszalna. Czekając na moje zamówienie usłyszałam znany mi już wcześniej śmiech. Odwróciwszy się dyskretnie zerknęłam w kierunku z którego pochodził. Nogi się pode mną ugięły, kiedy zdałam sobie sprawę, że to ci sami chłopacy, których widziałyśmy kilka dni temu w parku. Nie wiedząc co mam robić, szybko wypiłam mój napój i prawie biegiem podążyłam w stronę przyjaciółek.
- Coś się stało? - zauważyła moje zdenerwowanie Nina.
- Nie, nie wszystko w porządku!- odpowiedziałam szybko i gwałtownie.
- Okeeeej.. - odpowiedziała zaintrygowana. Wiedziałam, że mi nie wierzą, ale co miałam im powiedzieć.
Nagle Megan powiedziała, że musi siku, więc ruszyłyśmy w stronę toalet. Z racji tego, że pomieszczenie było małe i zamek był niesprawny, czekałam na dziewczyny na zewnątrz. Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy - zmęczenie już dawało mi się we znaki.
- Yyy, hejjj.. wszystko w porządku? - usłyszałam. Stwierdziłam, że na pewno ten ktoś nie zwraca się do mnie, do tego nie miałam siły otworzyć oczu, więc tego nie zrobiłam. - Halo, dobrze się czujesz?! - znużona otworzyłam oczy aby zobaczyć co się dzieje. Momentalnie mnie zamurowało wpatrujące się we mnie z troską brązowe oczy. - No w końcu! Myślałem, że coś ci się stało. W sumie to.. wszystko okej? - zapytał właściciel brązowych oczu.
- Emm, jaa.. jestem trochę zmęczona, nic więcej. Dzięki. - odpowiedziałam zmieszana.
- To dobrze, serio zacząłem się bać kiedy nie otwierałaś oczu. - rzucił - tak btw. Justin jestem, a ty? - uśmiechnął się.
- Kate, miło mi. - moje policzki zalały się czerwienią, jak nie bordem.
- Skoro jesteś zmęczona.. to znaczy.. nie chcę się narzucać, ale może skoro jesteś zmęczona to odprowadzę cię do domu? - zaproponował lekko zmieszany, co mnie trochę rozbawiło. Znów poczułam jak nogi się pode mną uginają.. Który to już raz dzisiaj?
- Yyy, no nie wiem.. przyszłam tu z przyjaciółkami i chyba nie wypada, żebym wyszła bez nich, do tego nie informując ich.. znając je, pomyślą, że mnie porwano, zadzwonią na policję, wszędzie -wywróciłam oczami - Są bardziej opiekuńcze niż moja mama. - Byłam mega zestresowana, o czym świadczy chociażby potok słów , który się dosłownie ze mnie wylewał.
- Więc poczekajmy aż przyjdą i będziesz mogła im powiedzieć, że wychodzisz. - uśmiechnął się.
Nie zdążyłam odpowiedzieć gdy nagle obok mnie zmaterializowały się Megan i Nina.
- Kate, coś nie tak? - Megan spojrzała znacząco na Justina.
- Nie, wszystko jest dobrze, to znaczy jestem już trochę zmęczona i chciałabym pójść do domu.. - zawahałam się powiedzieć coś więcej, gdy przyjaciółki wierciły mi dziurę w twarzy swoimi spojrzeniami.
- Więc zaproponowałem Kate, że odprowadzę ją do domu - dokończył za mnie chłopak. Dziewczyny skakały wzrokiem ze mnie na Justina i na odwrót po czym pokiwały głowami. Zaśmiałam się, podeszłam do nich i przytuliłam każdą z osobna.
- Miłej zabawy! - powiedziałam na odchodne, na co one ponownie tylko pokiwały głowami. Znów mnie to rozbawiło.
- Chyba były trochę zaskoczone. - zaśmiał się Justin.
- Chyba trochę bardzo. - również zaczęłam się śmiać.
- Więc muszę cię bezpiecznie odstawić do domu, bo inaczej będę miał z nimi do czynienia, tak? - uśmiechnął się filuternie. Czy on ze mną flirtuje?! - Którędy do twojego domu?
- Tędy. - odpowiedziałam i razem ruszyliśmy w lewo.

____________________________________________________________________________
Jeśli doczytaliście do końca, to jest mi niezmiernie miło! 
Mam nadzieję, że choć trochę Wam się spodobało i jeszcze tu zajrzycie.
Obiecuję, że kolejny rozdział będzie ciekawszy ;) 
Czekam na Wasze opinie!

mój tt - @onewayyx

środa, 24 kwietnia 2013

wstępniak

HEJ ;))
Po przeczytaniu Danger'a i Dark'a zamarzyło mi się pisanie własnego opowiadania. Mimo że nie mam specjalnych umiejętności w tej dziedzinie, postanowiłam spróbować swoich siły. Stąd właśnie blog, na którym teraz się znajdujecie. 
Jak mówiłam, nie jestem w tym dobra, więc jestem otwarta na wszelką krytykę. Postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej się da, ale liczę na wyrozumiałość bo też muszę się uczyć. 
Pierwszy rozdział pojawi się już jutro. Jak to na początku bywa, nie jest za ciekawie, ale zapewniam, że później to się zmieni ;) więc mam nadzieję, że będziecie tu zaglądać częściej niż raz 

MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBA x


mój twitter - @onewayyx
twitter Klaudi, która zadbała o wygląd bloga - @creiideamh